Maturalny maj

Jest taki czas w roku, którego nie mogą doczekać się niemal wszyscy. Maj to ulubiona pora dla wielu osób, nie tylko ze względu na piękną pogodę, ale również na unoszący się w powietrzu zapach upragnionych, zbliżających się wielkimi krokami, wakacji. Niestety, nie mogą napawać się nim uczniowie ostatnich klas szkół średnich. Maj dla maturzystów to nie pora odpoczynku, a wręcz przeciwnie – dla większej części z nich to (prawie) najgorszy okres w  życiu. Maturalny maj.

Stres zaczyna dawać o sobie znaki już na kilka miesięcy przed egzaminem dojrzałości, ponoć kiedy kwitną kasztany matura pójdzie dobrze!jakoś w okolicach studniówki. Wtedy pojawia się w głowie krótka myśl – za 100 dni matura, zostało niewiele czasu, wypadałoby w końcu coś ze sobą zrobić. A najlepiej zacząć się uczyć (choć wydaje mi się, że to już nie czas na naukę – jedyne, co można zrobić, to powtarzać to, czego biedny maturzysta zdążył nauczyć się do tej pory). Ale to tylko ponure myśli przemykające gdzieś z tyłu głowy. Nie warto się nimi przejmować.

Po szalonej zabawie nadchodzi czas na poprawianie ocen i walki z niekończącym się materiałem z wielu rozmaitych przedmiotów. Jednak prawdziwa zabawa rozpoczyna się wraz z końcem kwietnia – kiedy maturzyści odbierają świadectwa ukończenia szkoły średniej, nie ma już odwrotu i jedno staje się pewne – matura już za kilka dni. Niecały tydzień przed najważniejszym do tej pory egzaminem w ich życiu rozpoczyna się istna walka o przetrwanie – nie tylko jeśli chodzi o naukę, ale również o wszelkie sprawy organizacyjne związane z przystąpieniem do serii egzaminów. W sklepach rozpoczyna się szał – nieszczęśnicy przypominają sobie, że potrzebne im będą garnitury, eleganckie białe koszule, ciemne spódniczki i inne wyjściowe części garderoby. Ale to nie wydaje się być aż tak istotne. Gorsze wydają się być sterty notatek, czekających w domu po zakończeniu zakupowego szału. Oraz brak długopisów z czarnym wkładem w sklepach papierniczych.

Wyróżnia się 3 etapy przygotowań nieszczęśliwych nastolatków do egzaminu dojrzałości: pierwszy z nich to faza determinacji – młody człowiek jest pełen wigoru, optymizmu i niemal niekończących się pokładów energii. Wtedy siada za swoim biurkiem, otwiera wszystkie dostępne podręczniki, notatki, zeszyty oraz laptopa, przedzierając się przez strony, które w jakikolwiek sposób pomogłyby mu w przyswojeniu jak największej ilości wiedzy. W tym etapie pije dużo kawy bądź napojów energetycznych, by jego pokłady siły nie wyczerpały się zbyt szybko. Niestety, po krótkim czasie pojawia się etap 2: panika i poczucie wewnętrznego lęku. Do nieszczęśnika dociera, że nie da się opanować całego materiału w kilka dni, nie mówiąc już o tym, że nie zdołał przedrzeć się nawet przez jeden przedmiot. Ogarnia go fala paniki, zwątpienia i niepokoju. Wtedy najczęściej kontaktuje się ze swoimi znajomymi i (ku jego radości i pokrzepieniu serca) okazuje się, że są w identycznej sytuacji. I tutaj jest miejsce na etap 3: rezygnację i akceptację położenia, w którym się znajduje. Nieco ocucony maturzysta kładzie się spać, mając nadzieję, że przed egzaminem trochę odpocznie.

Po niezbyt spokojnej nocy nadchodzi dzień pierwszego egzaminu – sytuacja staje się poważna. Zestresowany do granic możliwości młody człowiek rozumie, że naszedł czas rozliczenia, być albo nie być. Nerwowo szykuje się do wyjścia z domu, z trudem przełyka śniadanie, ostatni raz sprawdza na portalach społecznościowych, czy nikt nie udostępnił przypadkiem żadnych przecieków, które mogłyby nakierować go na jakikolwiek tor, przyjmuje kopniaka „na szczęście” od bliskich, udaje, że nie denerwuje się słysząc zewsząd słowa otuchy oraz radosne „powodzenia!”, wyrusza przed siebie. Droga do szkoły nigdy nie jest przyjemna, ale w tym dniu to prawdziwy horror – nie dość, że podróż ciągnie się w nieskończoność, to jeszcze zazwyczaj występują liczne komplikacje. Na ulicach pojawiają się korki, autobusy psują się, a tramwaje nie przyjeżdżają na czas. Emocje wzrastają, ale – na szczęście – większości udaje się dotrzeć w porę na miejsce egzaminu. Jeśli uda im się przybyć wcześniej, niektórzy powtarzają najważniejsze informacje w niewielkim gronie, inni nerwowo dopalają papierosy przed bramą wejściową, a jeszcze inni w milczeniu i z kroplami potu na czole oczekują na wejście do sali egzaminacyjnej. Kiedy nadchodzi ta długo wyczekiwana chwila, uczniowie już w ciszy siedzą w ławkach i niecierpliwią się, nauczyciele zaczynają rozdawać arkusze. Wydawać się może, że trwa to w nieskończoność, jednak egzamin rozpoczyna się punktualnie, o 9, a razem z nim startują istne Igrzyska Śmierci.

Uczniowie nerwowo przeglądają arkusz, na sali słychać już pierwsze westchnienia ulgi oraz ciche okrzyki przerażenia. W trakcie pisania, w niektórych częściach sali można również usłyszeć cichutki szloch oraz dmuchanie w chusteczkę. Nie tylko takie dźwięki towarzyszą piszącym. Mimo tego, że w czasie matury powinna panować grobowa cisza, zawsze znajdzie się ktoś, kto szura krzesłem, wierci się, rozprasza innych, a niektórzy nawet postanawiają przemaszerować całą salę (nieraz w szpilkach), by dostać się do łazienki, zwracając na siebie uwagę chyba wszystkich współcierpiących. Zdarza się też, że nauczyciele siedzący w komisji rozmawiają ze sobą ochoczo, co dodatkowo utrudnia skupienie  na rozwiązywaniu arkusza. W takich chwilach zrozpaczeni piszący tracą nadzieję na pozytywne skutki swojego egzaminu i piszą, co tylko przyjdzie im do głowy. Starają się sięgać pamięcią do najskrytszych zakamarków swojej głowy i wydobyć z niej jak najcenniejsze informacje. Kiedy czas dobiega końca, wszystkie długopisy zebranych maturzystów szorują jak szalone po kartach arkuszy i zbliżają się do zakończenia ich wypowiedzi. Maturalny maj daje o sobie znać coraz bardziej.

Niedługo potem zmęczeni niełatwą pracą młodzieńcy odkładają swoje prace na brzeg ławki, zabierają swoje rzeczy i, mniej lub bardziej zadowoleni, opuszczają budynek szkoły. Jedni czują ulgę, drudzy niepokój, a inni są całkowicie zadowoleni. Na szczęście jeden egzamin jest już za nimi. Pozostaje jeszcze tylko kilka do końca ich maturalnych zmagań. Przeżyli jeden z najbardziej intensywnych dni w swoim życiu.  Gdyby tylko wiedzieli, jaki stres czeka ich na dalszej życiowej drodze… – przy nim matura to nic wielkiego.